Misja: lokacja, Praca w IT, Wywiady

Jak urosnąć do 300 osób, realizować duże projekty i zachować startupowy klimat. Wywiad z Maciejem Rohlederem

misja lokacja maciej rohleder

CSHARK wyrósł na projektach FinTech, ale obecnie coraz częściej realizuje projekty dla różnych branż związanych m.in. z biotechnologią, sektorem energii, IoT czy produkcją i rozrywką. O historii powstania organizacji składającej się m.in. z ponad dwustu C# developerów, a łącznie z prawie 300 osób, rozmawiamy z Maciejem Rohlederem, współzałożycielem CSHARK.

W branży IT pracujesz już 15 lat, a w 2014 roku wraz ze wspólnikami założyłeś firmę CSHARK. Wszyscy współzałożyciele są programistami i do dziś pracują z kodem?

Przygodę z branżą IT zaczynałem od stanowiska zdalnego kontraktora .NET. Byłem wówczas na drugim roku studiów na Wydziale Elektronika w Politechnice Wrocławskiej. Kilka lat później wspólnie z kolegami założyłem CSHARK. Większość z nas jest lub była architektami oprogramowania. Dodatkowo wszyscy mamy doświadczenie w różnych dziedzinach: zarządzaniu, budowaniu zespołów i implementacji projektów. Uzupełniamy się więc umiejętnościami, co pozwala nam podchodzić do projektów kompleksowo.

Obecnie rzadko pracuję z kodem – robię to już bardziej hobbystycznie niż zawodowo. Należę do osób, które wolą napisać skrypt w Pythonie zamiast „walczyć” z makrem w Excelu, lubię też pokusić się o zautomatyzowanie jakiegoś domowego IoT w wolnej chwili – zawsze byłem zwolennikiem uzasadnionej optymalizacji.

maciej rohleder cshark

Przyjrzyjmy się bliżej Twojej ścieżce kariery. Jak przebiegała? Pamiętasz pierwszy projekt, dzięki któremu poczułeś, że zrobiłeś coś naprawdę wartego uwagi?

Zdobywałem doświadczenie już na studiach, realizując projekty jako freelancer. Moja kariera zaczęła nabierać tempa dopiero wtedy, gdy zacząłem pracować bezpośrednio z klientem końcowym. To praca, w której nie można sobie pozwolić na błędy, co nauczyło mnie dbania o detale oraz transparentnego podejścia do zadań i oceny ich wykonalności.

Już w CSHARK-u, gdy rozpocząłem pracę dla naszego partnera Fenergo, znalazłem swoje miejsce w świeżo utworzonym dziale R&D. Tworzenie produktu od podstaw było dla mnie ogromnym wyzwaniem nie tylko ze względu na umiejętności techniczne, ale również z perspektywy budowania i zarządzania zespołem, organizacji szkoleń czy rekrutacji współpracowników.

Oprócz tego, ze względu na startupową naturę CSHARK-a i prędkość, z jaką firma się rozwijała, miałem okazję pracować bezpośrednio z klientami i zespołami projektowymi z całego świata. Dzięki temu lepiej zrozumiałem ich potrzeby, ale także problemy dotyczące niektórych rozwiązań.

W R&D spędziłem 4,5 roku. Później, już jako Technical Architect dojrzałem do tego, żeby przejść na stronę projektową i oficjalnie pracować bezpośrednio z klientami, ale także ad-hoc wspomagać zespół pre-sales w rozmowach nad prospektami na arenie międzynarodowej jako Solutions Architect i Senior Solutions Architect.

Pamiętasz może momenty, które nauczyły Cię najwięcej?

Było ich wiele. Z tych ciekawszych przychodzą mi na myśl trzy historie:

  • Odpowiedzialność za własną pracę – Londyn, 2011

Pracując nad aplikacją dla londyńskiego banku, spędziłem kilka tygodni ze specjalistami, którzy docelowo mieli używać rozwiązania proponowanego przez mój zespół. Można powiedzieć, że był to typowy proof-of-concept, a drobne i średniej wielkości zmiany odbywały się organicznie, na miejscu. Zapamiętałem to jako jeden z tych momentów, w których programista zaczyna naprawdę rozumieć potrzeby klienta – tego “na końcu linii”. Zrozumiałem, jak kluczowe jest, żeby w pełni wziąć odpowiedzialność za powierzone ci zadania. Nie było na miejscu żadnego managera, który “obroniłby” słaby kod – ten musiał bronić się sam. Nie uważam, że to najlepszy sposób na dostarczanie oprogramowania, jednak z pewnością pomoże wyszkolić świadomych i twardych pracowników.

  • Pierwsze wrażenie jest ważne – Nowy Jork, 2015

Jako reprezentacja strony technologicznej w zespole pre-sales przedstawialiśmy nowe rozwiązanie jednemu z najstarszych prywatnych banków inwestycyjnych w Nowym Jorku. Z perspektywy klienta było ono dość specyficzne. Spełniało wszelkie pierwotne wymagania, lecz na pierwszym spotkaniu dostaliśmy kilka uwag. Zaadresowaliśmy je jeszcze tego samego dnia, aby nazajutrz pokazać drugą iterację. Tego typu podejście jest bardzo ryzykowne, ale pokazuje potencjalnemu klientowi nie tylko, że potrafimy pracować jako partner, ale również że dążymy do dostarczania jak najlepszych rozwiązań w szybkim czasie. Rzadko kiedy nadarza się szansa by poprawić pierwsze wrażenie, lecz nam się to udało – zapamiętano naszą ciężką pracę i dobre nastawienie.

  • Pokora i potrzeba nawiązania kontaktu – Taipei, 2019

Jako Senior Solution Architect zostałem poproszony o wsparcie dla naszego zespołu, w tym celu wysłano mnie w podróż do Taipei. Gdy wchodziłem do sali konferencyjnej, w której znajdowało się ponad 60 osób, ze zdumieniem spostrzegłem, że spośród zebranych tylko ja nie znam języka mandaryńskiego. Nie jest łatwo rozmawiać o technologii, kiedy wiesz, że każde pytanie oraz twoja odpowiedź będzie tłumaczona z języka angielskiego na mandaryński i odwrotnie. Nie pozostało mi nic innego, tylko grzecznie przeprosić i powiedzieć kilka prostych zdań po angielsku. Jednocześnie próbowałem zapamiętać, który z rodzimych reprezentantów odpowiedział w jakikolwiek sposób – choćby przytakiwaniem – bo ostatecznie to będą osoby, z którymi będę musiał nawiązać pierwszy kontakt. Na szczęście wszystko odbyło się wzorowo i dzięki wysiłkowi naszych tłumaczy później, już na wspólnym lunchu, żartowaliśmy z tej sytuacji. Warto pamiętać, że zdobycie projektu to relatywnie proste osiągnięcie w porównaniu ze zdobyciem zaufania i nawiązaniem partnerstwa na lata.

Przy okazji realizowania projektów dla klientów zwiedziłeś wiele krajów. Opowiedz o kontekście takich wyjazdów – jaki był ich cel, na ile miesięcy zazwyczaj wyjeżdżałeś?

Zawodowo zwiedziłem kilkanaście miast na całym świecie. Wyjazdy najczęściej dotyczyły bezpośredniej współpracy z klientami: w Londynie, Paryżu, Bostonie, Singapurze, Melbourne i Sydney, lub pracy sprzedażowej i wspieraniu ekspansji: w Nowym Jorku, Hong-Kongu, Abu Dhabi, Dubaju, Bahrainie czy Taipei.

Takie wyjazdy zwykle trwały 1-2 tygodnie, ale niektóre powtarzały się dosyć często – np. latałem 2-3 razy w miesiącu do Londynu albo raz na miesiąc podróżowałem do Melbourne. Na szczęście podróże były organizowane zawsze w ramach moich możliwości i po wcześniejszym uzgodnieniu.

Dziś mieszkasz i pracujesz w Singapurze – skąd decyzja o przeprowadzce?

Przeprowadziłem się do Singapuru w 2017 roku po to, by pomóc pozyskać klienta dla naszego strategicznego partnera – to był pierwszy duży projekt w regionie APAC. Niełatwo było mi podjąć tę decyzję, wymagała ode mnie poświęcenia ogromnej ilości czasu. Ale nie żałuję – głównie ze względu na możliwości osobistego rozwoju oraz okazję do sprawdzenia, jak prowadzi się interesy po tej stronie globu. Jest to niezwykle wartościowe doświadczenie.

Uwielbiam podróżować, poznawać nowe kultury i otwierać się na ludzi, do których mam naprawdę wielkie szczęście. Singapur ma niezwykle atrakcyjną lokalizację jako baza wypadowa do całej Południowo-Wschodniej Azji (a także skraca podróż do Australii o 60%). Jako że jest tu niezwykle dynamiczny i dojrzały rynek, szczególnie ten technologiczny (tak jak fintechowy czy regtechowy), to idealne miejsce dla założenia biznesowej siedziby firmy, o ile ktoś rozważa ekspansję na Azję.

Strategicznym partnerem CSHARK-a jest Fenergo, irlandzka firma z branży fintech, określana mianem unicorna. Jak wyglądały początki Waszej współpracy?

Współpracujemy ponad 10 lat, a początki sięgają czasów, w których jeszcze pracowaliśmy indywidualnie. Jak zaczynałem, mieliśmy około 25 osób na pokładzie, biuro w Dublinie było współdzielone z inną firmą, dział R&D jeszcze nie istniał, a produkt był głównie w naszej wyobraźni. Mieliśmy jednego klienta i wizję tworzenia czegoś więcej. Jak to w start-upie, każdy robił praktycznie wszystko, bez jasno zdefiniowanych odpowiedzialności. Nie nazwałbym tego chaosem, ale zdecydowanie był to trudny i ryzykowny okres dla firmy.

Na szczęście z czasem się to zmieniło i wreszcie mogliśmy mieć wymierny wpływ na kształt rosnącej, globalnej organizacji. W 2014 roku zdecydowaliśmy się sformalizować naszą relację i założyliśmy spółkę CSHARK. Zebraliśmy tu wszystkich pracujących w Polsce, wzięliśmy odpowiedzialność za rozwój operacji i zapewnienie ciągłości pracy naszych koleżanek i kolegów. To było dla nas spore wyzwanie, ale byliśmy silnie zdeterminowani.

Początki były o tyle trudne, że oprócz rozwoju naszej organizacji, codziennych obowiązków członków zarządu, dzieliliśmy jeszcze inne obowiązki, jak choćby wspieranie naszego strategicznego klienta w działach R&D i przy pracy z klientem.

spotkanie cshark

Jakiego rodzaju projekty zrealizowaliście wcześniej, a co dzisiaj robicie dla Fenergo?

Przez pierwsze lata współpracy zakres naszych działań ograniczał się tylko do outsourcingu dla partnera jako “white label partnership”. To pozwoliło nam stabilnie rosnąć i rozszerzać działalność nie tylko w projektach, podczas pracy bezpośrednio z klientami, ale również w dziale R&D. Z czasem zaczęliśmy przejmować mniejsze funkcjonalności i małe projekty, próbując budować w pełni autonomiczne zespoły – od menadżera projektu po zespół developerów, testerów i analityków biznesowych. Zajęło to nam parę lat. Obecnie dla naszego partnera pracuje kilkanaście zespołów z CSHARK w biurach we Wrocławiu, Bielsko-Białej i Katowicach oraz zdalnie.

W jaki sposób partner pomógł w rozwoju CSHARK-a?

Zanim nawiązaliśmy współpracę z Fenergo, mierzyliśmy się z różnymi problemami. Później, już w partnerstwie one się powtarzały, ale dzięki zdobytemu wcześniej doświadczeniu wiedzieliśmy już, jak je rozwiązać. To zdecydowanie ułatwiło nam podejmowanie decyzji, które zaowocowały dużo szybszymi wynikami, niż gdybyśmy mieli odkrywać każdy problem na nowo.

Natomiast ważne jest, że jako organizacja zaczęliśmy patrzeć szerzej. Dzięki usprawnieniu operacji zaczęliśmy rozwijać i rozbudowywać naszą infrastrukturę i zespoły, powoli otwierać się na nowy biznes, próbując zdywersyfikować nasze usługi i działania. Nasze eksperymenty nie zawsze były udane, ale na każdym kroku uczyliśmy się na własnych błędach.

Dzięki partnerstwu mamy też okazję pracować ze światowej klasy specjalistami – zarówno wewnętrznie, jak i po stronie klientów na całym świecie.

Czego uczy współpraca z dużym partnerem?

Myślę, że tego samego, co praca z każdym innym partnerem biznesowym, jednak skala i odpowiedzialność może jest trochę inna. Trzy najważniejsze lekcje, które wyciągnęliśmy, to:

  • Najważniejsi są ludzie
    Sztywno zdefiniowane procesy, dokumentacja, ścieżki eskalacji – nic samo w sobie nie jest w stanie rozwiązywać problemów w rosnącej organizacji, tak skutecznie, jak robią to konkretne osoby. Nastawienie, doświadczenie i szczerość są ważniejsze niż wiedza, a to, z jakimi ludźmi pracujesz, decyduje o sukcesie twojego biznesu.
  • Profesjonalizm, pokora i komunikacja
    Niezależnie od sytuacji, współpraca i zdrowa relacja na poziomie dwóch organizacji jest ważniejsza niż pojedyncze projekty, więc czasem warto rozważyć pójście na kompromis. Do największej ilości problemów i nieporozumień prowadzi często nieostrożna lub nieprecyzyjna komunikacja.
  • W biznesie najniebezpieczniejsze słowo to „tak”, które jest równie niebezpieczne jak „nie”
    Nie obiecuj więcej, niż możesz dostarczyć, ale też nie zamykaj drzwi do negocjacji przyszłej współpracy. Nie oznacza to, że powinniśmy unikać podejmowania trudnych decyzji, ale to, aby być świadomym konsekwencji, zanim zadziałamy pochopnie.

Co może przyciągnąć do pracy w CSHARK? Czym wyróżniacie się na rynku?

To, co nas wyróżnia pokazujemy już od pierwszej interakcji z kandydatem. Staramy się prowadzić proces rekrutacyjny w sposób transparentny i ze szczególnym szacunkiem. W CSHARK poświęcamy tyle samo czasu na słuchanie i mówienie. Uważamy rozmowę za spotkanie dwóch stron, które chcą się poznać, aby podjąć najlepszą decyzję dotyczącą współpracy. Pierwszy etap rekrutacji jest dedykowany kandydatowi, rekruter przekazuje informację o projekcie, a kandydat decyduje, czy na podstawie tego, co usłyszał chce się zaangażować dalej, czy też nie.

Wiemy, że długie procesy rekrutacyjne są męczące, postaraliśmy się wyjść temu naprzeciw i udało się. Aż 55% naszych kandydatów uważa, że finalny feedback otrzymują od nas bardzo szybko, a 33% uważa, że jest to optymalny czas.

W CSHARK nasze Rekiny są na pierwszym miejscu. Dzięki płaskiej strukturze zachowujemy dużą swobodę w obszarze rozwoju kompetencji. Wiemy, że dobre samopoczucie pracowników przekłada się na sukces w każdym projekcie, dlatego przeznaczamy czas na integracje, szkolenia miękkie i twarde, aby każdy mógł czerpać z życia organizacji jak najwięcej.

cshark zespół

Kolejną wartością jest możliwość rozwoju w różnych obszarach jednocześnie. Wyrośliśmy na projektach FinTech, ale obecnie coraz częściej realizujemy projekty dla różnych branż związanych m.in. z biotechnologią, sektorem energii, IoT czy produkcją i rozrywką. Jeśli ktoś jest u nas w projekcie dedykowanym bankowości, jednocześnie może kontrybuować w projekcie z sektora IoT.

Naszą największą kompetencją jest .NET, mamy już ponad 200 C# developerów, a to oznacza, że jest tu naprawdę od kogo się uczyć i nie trzeba być skazanym na Stack Overflow. Jesteśmy mocną ekipą, ponad 60% naszej załogi backendowej to seniorzy i liderzy techniczni, którzy zawsze chętnie dzielą się wiedzą.

U nas pracujesz jak lubisz, na miejscu w biurze, hybrydowo lub 100% zdalnie z domu czy pod palmą.

Jakie wartości obowiązują w CSHARK?

Wartości, którymi kierujemy się na co dzień opracowali założyciele CSHARK wraz z managerami liniowymi, w zgodzie z tym co myśli i czuje cały zespół. Odzwierciedlają one kulturę organizacji:

  • HONESTY over IMPRESSIONS
    Ważniejsze jest to, co robimy, niż to, co mówimy. Czyny mówią głośniej niż słowa, więc nie robimy szumu, tylko działamy.
  • SUPPORT over BLAME
    Rozwiązujemy problemy, a nie szukamy winnych. Pokazujemy innym, że mogą na nas liczyć i pomożemy im, gdy będą tego potrzebować.
  • OWNERSHIP over INDIFFERENCE
    Wybieramy działanie zamiast pasywności. Gdy widzimy, że coś wymaga naprawy – bierzemy sprawy w swoje ręce i pomagamy, nawet jeśli wykracza to poza naszą rolę.
  • PEOPLE over PROCESSES
    Procesy są dla ludzi, nie ludzie dla procesów. Wierzymy, że standardy są potrzebne, by skutecznie podejmować decyzje, ale nie podążamy nimi ślepo i bezkrytycznie.
  • RESPECT over STEREOTYPES
    Podchodzimy do wszystkich z szacunkiem i nie dajemy się zwieść pozorom.

Co dla Ciebie jest sukcesem zawodowym? Co sprawia, że czujesz, że dany miesiąc, kwartał, rok, był dobry?

Z punktu widzenia prowadzenia biznesu, oczywiście opieramy się na standardowych wskaźnikach wypracowanych przez lata, które pasują najlepiej do naszego modelu biznesowego. Czuję satysfakcję i poczucie osiągniętego sukcesu, gdy nasz klient mówi: „Macie najlepszy team z jakim pracowaliśmy”, gdy uda nam się zbudować produktywny zespół, i oczywiście wtedy, gdy nasi pracownicy czują, że mogą z nami rozwijać swoje kompetencje i budować wspólnie coś większego, niż tylko „miejsce pracy”.


Maciej Rohleder. Współzałożyciel i członek zarządu CSHARK Sp. z o. o.. Poza obowiązkami związanymi z prowadzeniem spółki, na co dzień pracuje bezpośrednio nad strategicznymi projektami klientów jako Senior Solutions Architect. W branży IT od ponad 15 lat, w sektorze fintech i regtech od dekady. Od 2017 roku mieszka i pracuje w Singapurze. W wolnym czasie podróżuje (jeśli to możliwe), fotografuje, czyta, hobbystycznie programuje (ostatnio IoT). Resztę czasu spędza w kuchni, gotując i eksperymentując.

Redaktor naczelny w Just Geek IT

Od pięciu lat rozwija jeden z największych polskich portali contentowych dot. branży IT. Jest autorem formatu devdebat, w którym zderza opinie kilku ekspertów na temat wybranego zagadnienia. Od 10 lat pracuje zdalnie.

Podobne artykuły

[wpdevart_facebook_comment curent_url="https://geek.justjoin.it/jak-urosnac-do-300-osob-realizowac-duze-projekty-i-zachowac-startupowy-klimat-wywiad-z-maciejem-rohlederem/" order_type="social" width="100%" count_of_comments="8" ]