Chiny ograniczają możliwość inwigilacji przez aplikacje

Od 1 maja aplikacje w Chinach nie będą mogły zmuszać użytkowników do dzielenia się prywatnymi danymi. Specjalna ustawa ma ograniczyć możliwości twórców aplikacji, którzy do tej pory wręcz wymuszali na użytkownikach dzielenie się danymi.
Inwigilacyjne El Dorado dobiega końca? Wiele na to wskazuje. Chiny wcześniej nie przywiązywały uwagi do prywatności swoich obywateli, przez co stanowili oni łakomy kąsek dla firm zarabiających na pozyskiwaniu i przekazywaniu danych. Teraz jednak sytuacja ma się zmienić, albowiem od 1 maja wejdzie w życie nowy zapis, nad którym pracowały najważniejsze organizacje państwowe.
Koniec wymuszania dostępu do danych
Sytuacja w Chinach jest prawdziwą anomalią. Nawet niewielkie programy wymagają dostępu do sporej ilości danych każdego użytkownika. Warto wspomnieć tutaj chociażby o aplikacjach do nawigacji, które chcą… skanowania twarzy. Użytkownicy często zostają bez wyboru, albowiem odmowa przekazania danych wiąże się z ograniczeniem lub całkowitą niemożnością korzystania z oprogramowania.
Administracja Cyberprzestrzeni Chin przygotowała nawet listę danych, jakie powinny być niezbędne do prawidłowego działania konkretnego typu aplikacji. Przykładowo programy do zakupów online powinny mieć uprawnienia do tożsamości użytkownika, szczegółów płatności, informacji o kliencie (imię i nazwisko, adres, numer telefonu). Gry mają się ograniczyć tylko i wyłącznie do wykorzystania tożsamości użytkownika.
Etykiety prywatności Apple mocno wpłynęły na postrzeganie tematu prywatności. Fot. Ryan’s Blog
Na ten moment przygotowany dokument zawiera jedynie wytyczne, więc kwestią czasu powinno być uregulowanie prawne. Takie prawo wymaga jednak częstego aktualizowania. W przypadku bardzo szybkich zmian na rynku, w zestawieniu z powolnym procesem legislacyjnym, może to stanowić potężne wyzwanie.
Opublikowany dokument to kolejna akcja wymierzona w wielkie firmy. Niedawno Chiny rozpoczęły kampanię antymonopolistyczną, wymierzoną w największe podmioty. Na celowniku znalazły się chociażby Alibaba oraz Tencent, chociaż do tej pory kary rzędu kilkudziesięciu tysięcy dolarów nie robiły żadnego wrażenia na korporacjach z kapitalizacją idącą w miliardy.
Najbardziej inwazyjne aplikacje
Szczególne powody do obaw mają twórcy aplikacji, które żądają najwięcej uprawnień. Specjalną listę przygotowała firma pCloud, wykorzystując w tym celu etykiety prywatności w App Store.
Rekordzistą jest Instagram, który gromadzi i przekazuje dalej aż 79% danych użytkownika, wliczając w to historię wyszukiwania, lokalizację, kontakty oraz informacje finansowe. Na drugim miejscu uplasował się Facebook z wynikiem 57%, a podium zamyka LinkedIn (50%).
Co ciekawe, po drugiej stronie barykady znajdują się chociażby Microsoft Teams, Clubhouse, Netflix, Signal i wiele innych aplikacji, które nie wysyłają żadnych danych na zewnątrz. Cieszy również wynik Discorda (2%), który niedługo może być przejęty przez Microsoft.
Zdjęcie główne artykułu pochodzi z Unsplash. Źródła: TechCrunch, pCloud
Podobne artykuły

Koniec z celowym skracaniem żywotności elektroniki? PE przyjmuje nową dyrektywę

Kolejna firma w Polsce testuje różne warianty skróconego tygodnia pracy

Kogo posłuchać na infoshare 2023? Sprawdź nasze rekomendacje i zgarnij zniżkę

Elon Musk nie będzie już CEO Twittera. Niedługo przedstawi swojego następcę

Chińska policja aresztowała mężczyznę za rzekome rozpowszechnianie fake newsów przy pomocy ChatGPT

Ojciec chrzestny AI odszedł z Google. Teraz przestrzega przed ChatGPT: „Czas zacząć się martwić”

Opłaty za dzielenie się kontem już zbierają żniwo. Netflix stracił ponad milion użytkowników w Hiszpanii
